piątek, 28 września 2012

Rozdział 1 Niespodziewany Gość

Zmuszo­na za młodu do roz­wa­gi, z wiekiem doj­rzała do ro­man­tyczności: to na­tural­ne kon­sekwen­cje niena­tural­ne­go początku.  


                                               ♪ The Kills - Future Starts Slow




    Niespodziewanie wszystko może się zmienić tak szybko jak stracić sens. Ziemia zacznie kręcić się w nie w tą stronę, a świat przewróci się do góry nogami. Dotychczasowe spokojne życie może przemienić się w horror pełen chaosu. Nastanie początek końca świata. To co było już może nie powrócić. W świecie realnym pojawią się wydarzenia nadnaturalne. W każdej sekundzie coś może zmienić cały, potężny świat w materiał bez żyjącej istoty. To ' coś ' może być wszystkim. Zwierzęta, ludzie, materiały a nawet kosmici przylatujących na Ziemie z wszechświata. I właśnie kosmici mogą stać się nową epoką. Lepszą, lub gorszą. Dlatego warto jest korzystać z każdej sekundy życia. Spróbować to co zakazane i bawić się życiem.
    Kto by się spodziewał, że ktoś zwyczajny potrafi odmienić czyjeś życie na tyle mocno, że zdrowy człowiek myśli nad zapisaniem się do Rubinseach tutejszej klinice psychiatrycznej na uboczu. Nic dziwnego, że właśnie interesuje się kierunkiem psychoterapeuty gdy sama jestem wariatką.
    Może to po prostu reakcje ludzi, ich emocje, problemy interesują mnie na tyle mocno być zainteresowała się psychologią? Wtargnięcie do czyjegoś umysłu i zrozumienie ich kłopotów. Psychologia Freuda? Po prostu uwielbiam być empatyczna, zawsze chciałam pomagać ludziom z ich osobowością. Poniekąd tylko dlatego, że ja sama często zachowuje się jak wariatka. I pewnie gdybym teraz była bogatym głupcem to już dawno mogłabym być w moim wymarzonym zawodzie... gdyby nie pieniądze...
    Nazywam Eleine Angels, mam dziewiętnaście lat.  Mieszkam w wieżowcu z chłopakiem - Chrisem - w którym jestem na zabój zakochana. Nie tworzymy idealnej pary, często się kłócimy, dokuczamy sobie ale ważne jest to, że się kochamy. Nie mamy pieniędzy, więc również nie mamy wykształcenia. Oboje interesujemy się psychologią, wujek Chrisa jest psychiatrą, więc pomaga nam w poszukiwaniu pracy i wykształcenia w tej dziedzinie. 
    W tej chwili za metalowymi drzwiami i zamkiem, który trzeba przekręcić trzy razy, żeby go otworzyć zajadam się lazanią z moim ukochanym przy świecach i płatkach róż, które zostały porozrzucane po całym mieszkaniu. Zapalone świece dawały posmak romantyczności a ciemność za oknem wydawała się być taka piękna tej nocy.
     Nałożyłam jedzenie na widelec i włożyłam duży kęs do ust. Lazania była niesamowita, on zawsze gotuje jak zawodowy kucharz. Niesamowicie przyprawiona, rewelacyjna.  Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się smakiem tej pyszności skupiając się na wolnej muzyce w tle. Chwile potem poczułam dłoń na swoich ramionach i małe muśniecie ustami. Niewinny pocałunek przerodził się w pożądanie. 
    Otworzyłam oczy i spojrzałam na jego twarz.  Miał kasztanowe krótkie włosy, twarz w kształcie serca, słodki uśmiech dla którego mogłabym się zabić i jego brązowe oczy doprowadzały mnie do szaleństwa. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek. Podał mi kieliszek wina.
    - Od dziś to ty będziesz gotował śniadania, obiady i kolacje - stwierdziłam biorąc łyk.
    Zachichotał.
    - Dzisiaj mamy co świętować - powiedział radośnie chwytając za ręce i podnosząc w górę.  Jego prawa ręka powędrowała na talii, a drugą chwycił moją dłoń kołysząc się w rytm muzyki. - Mam prace, będziemy mieć pieniądze - zaśmiał się niewiarygodnie.
    Dzisiejsze święto było niezwykle ważne.  Chris dostał od wujka pracę jako psychoterapeuta od uzależnień. To był wielki sukces dla niego jak i na zrobienie powolnej kariery zawodowej. Było to dla nas szczęściem, bo przez ostatnie dni żyliśmy na pożyczonych pieniądzach.
    - Nie masz pojęcia jak bardzo się ciesze, że dostałeś twoją wymarzoną pracę ! - krzyknęłam radośnie. 
    - A wiesz z czego ja się cieszę? - zapytał szeptem, całując mnie delikatnie w szyje. Kochałam kiedy to robił. Był taki delikatny, a moje serce waliło jak młotem. - Że dzisiejszą noc mamy tylko dla siebie. Żadnego stresu. Tylko ty i ja oraz kanapa w sypialni - zamruczał do ucha.
    Cieszyłam się z tego. Ostatnio wcale nie mieliśmy czasu na seks, a dzisiaj nadarzyła się właśnie okazja.
    - Jestem za - szepnęłam całując go namiętnie.
    Moja ręka powędrowała pod koszulkę, którą w mgnieniu oka zdjął i rzucił za siebie. Dotknęłam jego nagi tors, zdejmując swoją bluzkę, pozostając w staniku i spodniach. Dotykał każdą część mojego ciała, pozostając na udzie i podnosząc go wyżej. Nie przestając całować, objęłam go rękami. Chwila była namiętna. Odpięłam guziki swoich spodni i zdjęłam je, zostając w samej bieliźnie. Zniżył się całując mnie w dekolt, a ja rozkoszowałam się każdą sekundą tej chwili.
    - Ciii - szepnęłam, dając palec na swoje usta.  - Miałam wrażenie, że coś słyszałam na korytarzu - stwierdziłam przegryzając dolną wargę i marszcząc czoło.
    - Wydaje ci się - odpowiedział próbując mnie do siebie przyciągnąć, odepchnęłam go i zamilkłam skupiając się na dźwiękach.  - Widzisz? - dodał, gdy zapanowała cisza. Wrócił do całowania moich ramion. Przerwał mu w tym dzwonek do drzwi. Przeklął pod nosem. - To na pewno nic ważnego. Nie spodziewamy się gości o tej porze - nie przejąwszy się, położył ręce na mojej talii, dalej całując namiętnie w usta. Kątem oka spoglądałam na drzwi, które nie dawały mi spokoju.
    Kolejny dzwonek. Odepchnęłam Chrisa, który z trudem i zdenerwowaniem poszedł w kierunku hałasu i szeroko je otworzył.    
    Za metalowymi drzwiami stał niski chłopiec, o jasnych włosach, oczach zalanymi łzami i czerwonym cieknącym od krwi swetrze. Strumyk czerwonej barwy lał się po jego jasnych jeansach, rana była na ramieniu. Z daleka widziałam jego niebieskie oczy i zadrapania na policzkach, od razu pobiegłam po telefon by zadzwonić na policje i pogotowie.
    - CHRIS! - zawołałam kiedy stał nieruchomie jak zahipnotyzowany. Rozbudził się i złapał za rękę milczącego chłopca ciągnąc go do środka. 
    - Ubierz się - powiedział do mnie stanowczo.
    Gdy zadzwoniłam po służby, Chris już opatrzył dziecko, które powoli przestawało płakać. Ubrałam się szybko i podeszłam do ich obu kucając koło gościa, który teraz tylko wsiąkał nosem.
    - Jak się nazywasz? - zapytałam zmywając plamy krwi z jego policzków.
    - Nevil. Jestem Nevil... 


---------------------------

Rozdział króciutki - ale myślę, że nie najgorszy ;)
Będę wdzięczna za każdy komentarz. Przyjmę tak samo krytykę jak i pochwałę. ;)

czwartek, 20 września 2012

Prolog

 Poświęcenie musi być pełne i okrągłe jak kula, bo każdej wklęsłości zło się może uczepić. 

                                                   ♪ Within Temptation - Dark wings


    Manipulacja jest czym w rodzaju właściciela i zabawki. Manipulacja to sztuka. Są to lata ćwiczeń, wielkiego wysiłku i dużej motywacji. Człowiek potrafi obrócić niewinną istotę wokół palca i zabawiając się nią jak zwykłą, starą, zabawką. A ofiara zrobi wszystko, bo się boi. To jakaś taktyka. Strach zmienia człowieka nie do poznania. Zakłada mu maskę, która zmienia osobowość, jest czymś w rodzaju innego demona, który wstąpi w dusze i ją kontroluje. To niewiarygodne co człowiek potrafi zrobić, bo po prostu przegrywa z odwagą.
    Jest to również jakiś rodzaj umierania. Nikt nie uwierzyłby, że manipulacja osobami może doprowadzić do najgorszego. Ale jak nazwać coś z większą siłą? Jak twój przyjaciel zostaje manipulowany? Rani samego siebie, a jednocześnie bliskich wokół. To jak zabicie armii trojan z podwojoną siłą.
    Kto by się spodziewał, że nasz największy przyjaciel nas zdradzi. Będzie wolał wroga. Ta manipulacja jest jedną z wielu tysięcy przypadków. Dziwne tylko, że jak zawsze staję coś złego to ja jestem z tym przywiązana. Od początku do końca. Tym razem ja jestem ofiarą. A moim wrogiem moja zaufana osoba.
    W oddali, w głębi lasu słychać było cichy, prawie niedosłyszalny śpiew natury. Zwierzęta, ćwierkające ptaki, potwory żyjące w głębi lasu, magiczne stwory - jak melodia nad grobem. Była to wspaniała pieśń. Muzyka dla uszów, coś wspaniałego. Można było się ją rozkoszować raz na miliony lat. A ten czas akurat natrafił na dziś. Na noc śmierci. Gdy księżyc w pełni świecił na polu martwych już gwiazd, gdy wiatr poruszał delikatnie światem.
    Stanęłam naprzeciw niego, który ze łzami w oczach trzymał w prawej pięści srebrny sztylet. Powoli z drżącą ręką unosił go coraz bliżej mojej twarzy. Bał się, naprawdę się bał. Byłam pewna, że gdyby mógł to uciekł by jak najdalej z tego miejsca. Nie musiał by walczyć z samym sobą.  Ale nie potrafił... jak idiota chciał pokazać światu, że jest silny.
    - Nie musisz tego robić - upewniałam go. - To twoja decyzja. Nie daj im sobą manipulować - powiedziałam czując niewidzialny kamień w gardle.  To było dla mnie tak samo trudne, jak dla niego. Wiedziałam, że w tej chwili do wszystkiego jest zdolny.
    - Nic nie rozumiesz - załkał. - Oni kazali mi cię zabić. Gdy tego nie zrobię, ja umrę - dodał z drżącym głosem.
    - Cokolwiek zrobiłeś, możemy o tym zapomnieć - uniosłam ręce w obronnym geście. - Zacznijmy od nowa. Dalej możemy się przyjaźnić, tylko proszę, odłóż sztylet. Pomyśl jak tym wszystkich zranisz. Twoje łzy znikną, tylko zostaw broń, podejdź do mnie. Pomogę ci, zachowaj wiarę. Zaufaj mi - w głębi duszy miałam jeszcze pewność, że zamiast odebrać mi życie po prostu mnie uratuje.
    - Nic nie rozumiesz!!! - powtórzył wymachując sztylet przed moją twarzą. - Ja... ja nie chce umierać. Pragnę żyć... Więc, proszę to TY musisz umrzeć... To nie zaboli... Nic nie poczujesz... obiecuje - skłonił się ze strachu.  - Musisz się... poświęcić... dla przyjaciół.
    Jego ciało ze strachu trzęsło się jak galareta, skłonił się do ziemi płacząc nieumiarkowanie. Byłam pewna, że się powoli poddaje, że nie potrafi mnie skrzywdzić. Gdzieś tam w środku, druga ja wiedziała, że nie zabiłby nawet muchy. Nie wierzy by mógłby kogoś zabić.  Miałam nadzieje, że to wszystko powoli się kończy, może to jedynie koszmar.
    Niestety był to realny koszmar.
    Otoczyła nas mgła pojawiające się znikąd, objęła nas z zaskoczenia. To wskazywało, że nadchodzą towarzysze.
    To Cienie...
    Mroczne zjawy zaczęły wynurzać z głębi lasu. Czarne niczym noc, wyglądające jak śmierć, nadchodzące z doliny śmierci,  nie mające twarzy. Unosiły się kilka stóp nad ziemią dzięki czarnym ogromnym i potężnym skrzydłom. Nie każdy je widział, to był pierwszy przypadek, gdy zwyczajna osoba spotyka je w twarzą w twarz. Nadchodziły, zbliżały się w milczeniu. Melodia magicznych stworów umilkła. Na jej miejsce pojawiła się cisza, po której ciarki same pojawiały się  wzdłuż kręgosłupa. Cienie wyglądały niczym demony. Nie miały rąk, nóg, ani innych części ciała. Jedynie płaszcz zakrywający Bóg jeden wie jaką budowę. Widząc je człowiek czuł się jak na łonie śmierci. W tym momencie wiedziałam, że to koniec. Nikt nigdy nie wygrał walkę z Cieniami.
    Z trudnością oddychając rozejrzałam się wokół siebie, otoczyły nas. Moje serce znalazło się w okolicach gardła bijąc szalenie z przerażenia. Manipulowały moim przyjacielem, który leżąc nadal na ziemi, zaczął wyć z płaczu jeszcze głośniej. Nie chciał już walczyć, poddawał się. One to wyczuły.
    Utworzyły okrąg wokół nas i zaczęły podnosić się coraz wyżej i wyżej w powietrzu. Jeden z nich podleciał do już umierającego na ziemi chłopaka i po prostu wpłynął w jego ciało. Płacz ustał. Cień zawładnął moim przyjacielem.
    Chłopak wstał, nie był sobą. To nie był ten sam Tom jakiego zawsze znałam. Jego skóra zbladła a oczy przybrały kolor węgla, z jego pleców wydostała się para skrzydeł, która rozerwała jego bluzkę na strzępy. Miałam wrażenie, że w danej chwili stoję z twarzą w twarz w samym diabłem. Cień uniósł sztylet trzymając go dwiema rękami.  Po policzkach spływały mi łzy, wiedziałam, że mnie zabiję. Walka w tym momencie była najgłupszym z sposobów. To było sytuacja bez wyjścia. Zamknęłam oczy, zaciskając zęby i modliłam się w duchu by cios był jak najszybciej wymierzony w serce, żebym nic nie poczuła. Nie chwilę później przez moje ciało przeszedł metal sztyletu  skierowany w serce, a ból rozprzestrzenił się po całym ciele...

SPAM

Chcesz zareklamować swojego bloga?
Informujesz o nowych postach? 
Albo przyszedłeś tu w innym celu zostawiając swój adres? 
Może chcesz po prostu mnie poinformować o czymś, o czym chciałam lub napisać uwagi.
To jedyne miejsce na takie komentarze. Nie toleruje wiadomości, które powinni być w SPAM a znajdują się pod rozdziałem na stronie głównej. Takie komentarze zostają IGNOROWANE!

Z wdzięcznością - Is.

Bohaterowie



Istoty



Wampiry


 Trupy powracające do życia po śmierci, często szukające zemsty. Istoty znane z ponurego zamczyska skrywające straszną  tajemnice...
Wiara w ich to przede wszystkim nieumarli żywiący się ludzką krwią. Formy demonów, złych duchów, nawiedzających żywych. Ich ofiary to najczęściej śpiący ludzie. Powodują koszmary, żyją snami, wysysają energię i wypijają z człowieka krew.
Tak, wampiry zostały stworzone na potrzeby walki - co prawda jako broń. Rasa jest szybsza, silniejsza, zwinniejsza, zdolna żyć setki lat.


Klany wampirów:

FINIX


- Klan słabo zorganizowany, nic nie jest w nim tam gdzie powinno, niemniej jednak pozostają oni ważnym przeciwnikiem w biegu po władzę.  Przez ponad tysiąc lat byli buntownikami w Rodzinie, ciągle kwestionując i wystawiając na próbę Tradycje. Klan ma bardzo słabą organizacje, nie mają nic ze sobą wspólnego oprócz miłości do buntu. Są żądzy krwi, zabiją każdego kto stanie im na drodze nawet z czystej przyjemności. Są nazywani zabójcami. Wyznają wiarę, która głosi, że przez wypijanie krwi starszych wampirów, przybliżają się do Kaina - pierwszego wampira. A to jak oni wierzą, zapewni im drogę do nieba.


WYZNAWCE SETA ( SETYCI )

- Klan jest bardzo znienawidzony. Wampiry z tego klanu, są fanatycznymi wyznawcami swego założyciela Seta. Setyci są potężni i podstępni, nie cofną się przed niczym, byle tylko powiększyć potęgę swego klanu. Ich  żywiołem jest ciemność, nie znoszą światła. Ich miejsce do życia jest najczęściej pod ziemią, polują nocą.


VENTRUE

- To właśnie z tego klanu pochodzi większość książąt. Są bardzo dobrze zorganizowanym klanem - członkowie są w stałym kontakcie. Ventrue podejrzewają, że ich założyciel został zabity przez jednego z klanu Finix. Choć uderza to ich dumę, zarazem dystansuje ich i chroni przed chaosem walk.


TREMER

- Są bardzo rzadkim klanem. Nie wziął się on bez powodu - członkowie parają się mroczną sztuką Taumaturgii czyli Magii Krwi. Zorganizowani są w ścisłą strukturą, zwaną Piramidą Mocy. Chodzą nawet pogłoski, że najpotężniejszy z nich urządził polowanie i zabił założyciela rodu. Inne klany nie mają zaufania do Tremere, czy to ze strachu, czy przeczuwając, iż coś jest w nie w porządku. Mają moc uzdrawiania i posyłania energii. To w jakich sposób magia. Potrafią nie żywić się krwią, lecz energią, którą wysysają podczas nocy, gdy wchodzą do cudzych snów i zamieniają  je w koszmary. 

Zakon Łowców 

- Łowcy czuwają...
Uderz głową lwa, a cię zje...
Głupiec, który nie ma pojęcia o tamtej stronie nie da sobie rady. Oni są inni. Nie boją się. Mogą spalić na stosie, wyrwać głowę, zabijają bez wahania. Trzeba kontrolować równowagę, by owoce nie straciły swej wartości. Polują dniem i nocą na istoty magiczne by ich zabić. W ten owy sposób myślą, że wykonują wolę Pana.



CIENIE

Zwani bezdusznymi. Karmią się strachem, gniewem, bólem i emocjami. Doskonale potrafią zahipnotyzować swoją ofiarę. Są pomiędzy światem duchowym a światem żywych. 
Weź, złap i spójrz na Cienia. Zobacz wir pustki w jego oczach, fizyczne ciało nie posiadające duszy, samobójstwa, depresje, odrętwienie, osłabienie to ich sprawka. Potrafią skusić cię do śmierci. Nazywane Upiorami Śmierci. Emocje są trucizną...
Cienie nie posiadają swej własnej duszy, zajmują ciała żywych podszywając się pod umarłych, karmią się umysłem i jego lękami. Strach do ich żywność. Zagrożenie zwane Chorobą Światów to Cienie.               

Wychodząca Z Ciemności - Dziecko Mroku

,, Wychodząca Z Ciemności - Dziecko Mroku "  jest intrygującą opowieścią o dziewiętnastoletniej  Eleine Angels, która pogłębia się w niesamowitą otchłań ciemności, w niebezpieczny świat istot, w niezwykłe tajemnice i wielką miłość za sprawą jednego dziecka.  Dziecka Mroku... 

Dowiedziała się, że jest stworzona by walczyć.
Żadnej litości...
Miała być jak maszyna do zabijania.
Jej życie polegało na karmieniu się Śmiercią...
Ale co jeżeli ona się wszystkiemu sprzeciwi?
Jeżeli ona nie zna tego świata...